ZŁOTE GODY W UJSOŁACH

ZŁOTE GODY W UJSOŁACH

30. 12. 2015 r.


to wyjątkowy dzień, w którym dwie pary małżeńskie z terenu naszej Gminy obchodziły swój Złoty Jubileusz.  50 lat wspólnego pożycia małżeńskiego świętowali:


Państwo  Anna i Józef Trzopek, oraz Państwo Maria Magdalena i Franciszek Kruczyńscy


Z tej okazji podczas uroczystej sesji Rady Gminy odbywającej się w Geo-Parku Glinka Wójt Gminy Ujsoły  – pan Tadeusz Piętka w asyście Przewodniczącego Rady Gminy – pana Kazimierza Grabowskiego dokonał odznaczenia par medalami Prezydenta RP zwracając się do Jubilatów i gości tymi słowy:

... " Pozwólcie, że o tym pięknym jubileuszu opowiem równie piękną, choć  dziś już zapomnianą legendą  o córce piekarza,  w której zakochał się syn pewnego króla .
             No i jak to w legendach zazwyczaj bywa książę dopiął swego i ku zgorszeniu wielu dworzan  poślubił  piękną,  choć biedną jak mysz kościelna kobietę . Jak głoszą podania żyli w pałacu szczęśliwie przez wiele lat aż do tej tragicznej chwili kiedy zmarł stary król, a jego syn miał po nim objąć pusty tron.   Wtedy to dworzanie postawili wreszcie na swoim; nowy król musi odprawić swoją żonę , bo nie godzi się żadna miarą, aby żoną króla była uboga kobieta z niskiego rodu.
             Nietrudno zgadnąć, że król w końcu uległ. W czasie pożegnalnej kolacji rzekł do żony: „ spakuj nocą  na wozy wszystko to, co w tym pałacu uważasz dla siebie za najcenniejsze: szaty , dywany, obrazy , złoto  i zabierz to do swojego domu”.
            Sam zaś z żalu upił się winem. Obudził się rano , ale już nie w swojej wykwintnej komnacie, tylko w prostej izbie piekarza.
            Zdziwiony usłyszał znajomy głos: „ przecież to Ty sam kazałeś mi  zabrać z pałacu, to co w nim jest dla mnie  najcenniejsze”.
Dostojni  Jubilaci
            Choć zdawać by się mogło, że nasz XXI wiek nic już wiedzieć ani nie potrzebuje , ani nie chce,   bo  wszystkie rozumy już właściwie  pozjadał, a ludzie gadają do siebie przez jakieś tam  Skypy, Facebooki i esemesy, to jednak nie można oprzeć się wrażeniu,  że jednego wciąż ten świat zrozumieć nie umie. I pewnie już nie zrozumie nigdy.
            Że jest jednak Coś. Coś  takiego , czego nigdzie na żadnym targowisku, na żadnej wyprzedaży i to za żadne pieniądze kupić się nie da . Coś ważniejszego i od kariery, i od sławy, i od pieniędzy.
            I dlatego jesteście dzisiaj tutaj ,

Dostojni Jubilaci, 

aby o tym, że coś takiego naprawdę istnieje, naprawdę  jest wszem i wobec osobiście przypomnieć, żeby o tym osobiście zaświadczyć.
      O tym, że jest miłość. Ale nie ta, która się sobą trochę pobawi i szybko się  znudzi.  Nie ta, która skacze to tu , to tam. I też nie ta , która  biega piękna i młoda po okładkach kolorowych brukowców. Bo te miłości wnet się kończą.  Ale że jest też i taka  miłość, która wbrew wszystkiemu i bez względu na wszystko trwa. I z każdą kolejną zmarszczką na czole, z każdym kolejnym siwym włosem na głowie, z każdym kolejnym szczęśliwie przebytym zakrętem jest coraz silniejsza, coraz bardziej dojrzała, coraz szlachetniejsza. Miłość, która nie potrzebuje nikomu z niczego się tłumaczyć i  niczego uzasadniać , bo jak przecież wszyscy wiemy,  kocha się za nic. Nie istnieje bowiem, poza nią samą, żaden inny powód do miłości.